Właśnie do takiego wniosku można dojść jadąc sobie spokojnie po drodze Interstate 40. Nagle Waszym oczom okazuje się parę starych Cadillaców wbitych w ziemię. O co chodzi?
Stalney Marsh 3 (fani serialu South Park zauważą zbieżność nazwisk) jest dość ekscentrycznym teksańskim kowbojem, który przejawia dziwne jak na tamte tereny zainteresowania sztuką współczesną. Uwielbia finansować i oglądać różne pokazy artystyczne, a sam uważany jest za człowieka dość ekscentrycznego. Widać to świetnie po jego imieniu i nazwisku, gdzie klasyczne rzymskie oznaczenie numeru (III) zostało zastąpione arabskim (3).
Cadillac Ranch jest więc kolejną fanaberią tego marszanda, a więc kolejnym dziełem sztuki sponsorowanym przez niego. Co przedstawia? Dziesięć równo wbitych w ziemię Cadillaców ułożonych od najstarszego (z 1949 roku) do najmłodszego (z 1963 roku). Dzieło najczęściej interpretowane jest jako symbol przemijania marki Cadillac, która zdaniem wielu straciła najlepsze czasy, a nowsze modele to gorsze modele.
Chociaż nie brakuje głosów, że instalacja została zrobiona przez przybyszów z obcej planety. Zwolennicy tej teorii przywołują dwa argumenty:
1. Roswell, w którym miało dojść do tajemniczego i nieujawnionego lądowania kosmitów jest rzut beretem od rancza Cadillaców
2. Samochody są wbite w ziemię pod identycznym kątem jak egipskie piramidy w Gizie
Ale raczej w tym przypadku prawda jest dużo bardziej prozaiczna :)