Gdy zaleje je woda morska, widać tylko korony drzew. Lasy namorzynowe zachwycają swoim pięknem, ale spełniają o wiele ważniejsze funkcje. Przede wszystkim są znakomitą barierą dla ogromnych fal.
Namorzyny świetnie dostosowały się do życia na krawędzi. Tym szalonym lasom i zaroślom nie straszne warunki, w których jest piekielnie gorąco, nie ma zbytnio możliwości do rozkładania korzeni, a poziom zasolenia zabija zwykłe rośliny. Lasy namorzynowe (mangrowce) znajdziemy w miejscach, gdzie lądy stykają się z morzem, w strefach pływów i ujściach rzek.
Ich rolę doceniamy szczególnie, gdy przychodzi nam się zmierzyć z wielkimi falami. Po tsunami w 2004 roku namorzyny zachowały się jak najlepszy system przeciwpowodziowy, który wchłaniał energię fali i znacznie minimalizował straty.
Oto schemat tego jak kojąco na wzburzoną wodę działają namorzyny:
Scale model showing how mangrove forests protect the coast from wave erosion.
Imponujące efekty, prawda?
Namorzynowe rośliny są świetnie przygotowane do życia w ekstremum. Gatunki, które tam rosną wykształciły systemy blokujące przedostawanie się śmiercionośnej soli do wewnątrz. Potrafią też specyficznie układać korzenie, aby żyć w nietypowych warunkach. Niektóre wyciągają korzenie… nad podłoże i w ten sposób wyłapują tlen.
W lasach namorzynowych – wbrew pozorom – tętni życie. Świetnie odnalazły się tam przeróżne ptaki, nietoperze i pszczoły lub drapieżne gady jak krokodyle. Niemal 100 procent krewetek w Azji Południowo-Wschodniej zawdzięczamy gatunkom występującym wspólnie z namorzynami. Dorastają tam młode ryby, kraby, żerują małpy. Krąg życia w jednym miejscu.
Mimo swojej przeciwpowodziowej i życiodajnej funkcji lasy namorzynowe są zagrożone. Ich powierzchnia zmniejszyła się o 1/5 od 1980 roku. Ludzie wolą niszczyć je dla nowych ośrodków turystycznych lub komercyjnych hodowli krewetek. Ach, my niewdzięczni…
Namorzyny, wiecznozielone lasy, rosną w obszarze blisko równika – zwykle nieprzekraczającym 30 stopni szerokości geograficznej w obie strony.
Źródło: